When the curtains call the time will we both go home alive?
It wasn't hard to realize love's the death of peace of mind
Cecilia
Moody
Moody
ur. 24.12.1959 r., Edynburg, Szkocja —— czarownica półkrwi —— młodsza, przyrodnia siostra Alastora, członka Zakonu Feniksa i aurora —— niegdyś puchonka —— była czyścicielka —— obecnie pracuje (pod ścisłym nadzorem) jako auror dla MACUSA (Magiczny Kongres Stanów Zjednoczonych Ameryki); zajmuje się tropieniem byłych czyścicieli, śmierciożerców oraz badaniem przestępstw związanych z czarną magią —— pracoholiczka —— sprawnie posługuje się legilimencją —— różdżka wykonana z czerwonego dębu, rdzeń – róg jackalope'a, sztywna, 10⅓ cala —— mieszka w Nowym Jorku —— kartoteka —— powiązania
I miss the way you say my name
The way you bend, the way you break Your makeup running down your face The way you fuck, the way you taste...
The way you bend, the way you break Your makeup running down your face The way you fuck, the way you taste...
Słońce wydaje się tak jasne, tak piękne, a tak zimne, niedostępne. Nie daje ciepła. Nic nie daje – nawet gorąca kawa, wypity kieliszek wina, opróżniona butelka szkockiej. Nawet palący się papieros. Trwa w pewnym zawieszeniu między melancholią a toksycznym poczuciem obowiązku, gdzieś pomiędzy mdłym znikaniem, bez rozpamiętywania łez a przesiąkniętym bezczynnością obrazkiem zgliszczy. Drapiące w czaszkę poczucie winy cicho chichocze, potrząsając wzniesionymi fundamentami szarej egzystencji. Nie dość jednak szarej. — Nie jestem dobrą koleżanką, przyjaciółką… nie jestem nawet najlepszą siostrą, partnerką. Ale za to jestem cholernie dobrym aurorem. Tylko to się liczy. Pogodziłam się już z tym, że jestem do zastąpienia jako siostra, przyjaciółka, kochanka, pewnie gdybym miała wybór, też bym się zastąpiła, ale lubię swoją pracę. Nie muszę grać żadnych innych ról. Jest unoszącym się w mocnym świetle kurzem tańczącym niczym mistyczna wróżka; jest najgorszą wersją siebie kłócącą się z tą najlepszą – jest bólem w skroniach, zimnem prostującym palce; jest też snem, koszmarem – wdechem i wydechem, tlenem wypełniającym płuca. Przede wszystkim jednak jest sobą. Ma długie, smukłe palce zakończone idealnie wypielęgnowanymi paznokciami, pociągnięte czarnym lakierem, jasną, miękką skórę, ukrywane pod kołnierzykiem blednące blizny – i lodowate oczy. Te oczy widzące wszystko, załamujące światło, ozdobione wachlarzem czarnych rzęs. — Wybacz, ale nie wiem, jak wyglądałby świat bez tego całego syfu. Może jestem od tego uzależniona. Może boję się, że zgasnę, gdy odbiorę sobie szansę, by zrobić coś znaczącego. I w tych samych oczach, gdzieś pomiędzy cieniem, północą a szeptem, skrzy się ciche pragnienie, nieme błaganie, połączone z tęsknotą i beznadzieją. Chaotyczne ruchy i poruszane ognistą potrzebą dłonie – i smak malin przy ustach, agrestowy zapach skóry. I namacalny dowód istnienia, zabarwiony czułym muśnięciem, ledwo wypowiedzianym słowem i ciężką tajemnicą.
ODAUTORSKO:
KOD: CactusCodesfc: @homamoeiin
W tytule i karcie: Bad Omens – The Death Of Peace Of Mind
Cecilia nie jest taka zła, więc oddaję ją w wasze rączki – za ewentualne szkody nie ponoszę odpowiedzialności. :D
Co do wątków, to szukamy: 1. aurora, który niańczy jest partnerem Cecii i nie do końca jej ufa, 2. braciszka, żeby móc dostać opierdol, usłyszeć kilka gorzkich słów, ale ogólnie to love, 3. jakiegoś uroczego znajomego z Czyścicieli, którego Cecia wydała aurorom, ale jakimś cudem udało mu się uciec, 4. śmierciożerców do nienawidzenia się, 5. wszystkiego skomplikowanego, złego i brzydkiego. :>
► vicious1411@gmail.com
Cudna jest Cece, tak jak z resztą zawsze twoje panie. Nasze panie chyba mogą sobie wspólnie ponarzekać na biurokrację, bo chyba obie spędziły pół roku na przesłuchaniach. Chociaż nie wątpię, że Cecilia zniosła to z większą gracją niż moje dziewczę. Cieplutko witamy i zapraszamy do siebie w razie czego.
OdpowiedzUsuńAmi