Robert Johnson
W australijskim Ministerstwie Magii mówią na niego „On”. Po prostu „On” — bez imienia, bez nazwiska, choć niektórzy czasem używają zamiennie „Uparciuch”. Wszyscy, każdy pracownik, nawet magiczny serwis sprzątający Bam i Błysk, wiedzą, o kogo chodzi, gdy ktoś powie „znowu On tu jest”. Robert w ciągu swojego czterdziestoczteroletniego życia odwiedził ministerstwo trzydzieści osiem razy, choć z żadnej z tych wizyt nie zdaje sobie sprawy... bo ich nie pamięta. Ale na pewno przyjdzie jeszcze dwa razy tyle, o ile nie przeprowadzi się do innego kraju, by tam składać częste wizyty urzędom magicznym. Spytacie, dlaczego. Otóż dawno temu, gdy Bobby miał zaledwie pięć lat, schowany w gąszczu krzewów malin, dostrzegł małą grupę czarodziejów, która zabawiała się, przerzucając do siebie piłkę za pomocą zaklęć. I do tego wspomnienia żaden pracownik Niewłaściwego Użycia Czarów nigdy nie dotarł, bo Robert do tej pory strzeże go jak prawdziwy skarb. Gdy budzi się rano, nie pamiętając, co robił poprzedniego wieczoru, a żona, przekrzykując trójkę dzieci jedzących śniadanie, marudzi, że powinien przestać popijać piwo w garażu, grzebiąc przy samochodzie, Robert już dobrze wie, że znowu To się stało. Robert jest Nim dla ministerstwa, a ministerstwo dla Roberta Tym. I Robert nigdy nie przestanie szukać oznaków magii w całym kraju, bo liczy, że pewnego dnia się obudzi i będzie pamiętać absolutnie wszystko. Nie ma złych intencji, jest po prostu ciekawy. I ma na tyle zdrowego rozsądku, by o swoich magicznych poszukiwaniach nikomu nie wspominać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny Kliencie,
Sowi Urząd Pocztowy pragnie serdecznie podziękować za skorzystanie z naszych usług. Życzymy Pańskiej sowie udanego lotu oraz spokojnej i bezpiecznej podróży. Niech wszystkie wiadomości dotrą do celu na czas!
Z poważaniem,
Sowi Urząd Pocztowy